LUSHowe koty za płoty...
1/20/2011Tak, stało się.
Pewnego pięknego dnia trafiłam na wizaż, zaciekawiona mnogością wątków postanowiłam "dać mu szansę"
Dzisiaj po niecałym miesiącu trwałego buszowania moja kosmetyczka powiększa się w zastraszającym tempie a moja głowa jest pełna nowych wiadomości m.in. o pielęgnacji.
I ja zapragnęłam podzielić się moimi odkryciami.
Na pierwszy ogień idzie LUSH.
BUCHE DE NOEL - kostka do oczyszczania twarzy
Mam cerę bardzo suchą, z małymi problemami, zaskórnikami, porami, lekko zaczerwienioną, to co robi z nią BdN to magia. Kocham ten makowy zapach, do tego stopnia że chciałabym się nim myć kilka razy dziennie, ale nie mogę bo jest to przyjemność limitowana i dopiero co zdążyłam ją poznać to już zniknęła...
Twarz po umyciu jest wygładzona, rozjaśniona, nie mam uczucia ściągnięcia ani mrowienia.
ANGEL ON A BARE SKIN
Zapach niestety troszkę mnie razi, nie wiem dlaczego, ale czasami jest ok a czasami nie mogę tego dotknąć. Działanie mi się podoba, choć bez takich rewelacji jak wyżej. Skóra jest czysta, delikatna, niestety troszkę ściągnięta. Ogólnie fajne ale szału nie ma.
NEW SHAMPOO BAR
Jak początkująca długo nie mogłam się nadziwić- SZAMPON W KOSTCE?
Zapach rewelacja! Kojarzy mi się cynamonowo i miętowo, długo utrzymuje się na włosach, uwielbiam go po prostu wąchać. Po miesiącu używania zauważyłam bardzo dużą poprawę kondycji włosów, zdecydowanie mniej ich wypada, nawet mąż zauważył że "nie ma już ich wszędzie". Gdyby nie to że puszy moje i tak puszące się włosy to byłby dla mnie hitem.
OATFIX FRESH MASK
TAK TAK TAK i jeszcze raz TAK. Przepiękny zapach owsianki z bananami i świeżo prażonymi jabłkami, aż się nie chce zmywać z twarzy! Pozostawia skórę gładką, świeżą, mięcutką, bez skórek, zaczerwienienia, po prostu poezja dla mojej suchej skóry. Zdecydowanie będę do niej powracać!
CATASTROPHE COSMETIC
Maseczka ze świeżymi jagódkami. Działanie jak powyżej tylko nieco bardziej ściągające dla mojej skóry, maseczka jest naprawdę godna polecenia, przecudownie pachnie, jednak od razu musiałam pobiec posmarować się kremem.
BRAZENED HONEY
Niestety największa porażka moich LUSHowych zakupów. "Pachnie" starymi skarpetami, nic nie robi z cerą poza ściągnięciem jej i wysuszeniem.
Kilka dni temu na allegro natomiast zakupiłam 3 żeliki (o dziwo wyszło taniej niż prosto od LUSHa)
Najpierw napiszę o SNOW FAIRY - mam odlewkę z wymianki i to dzięki niemu zakupiłam resztę żelików LUSH'a. Zapach w pierwszym odczuciu wydał mi się zbyt cukierkowy, jednak na skórze bardzo mi się podobał. Zachwyciła mnie jedna rzecz- to że nawet jak wstałam rano i wybrałam się na fitness cały czas czułam zapach SN. Nigdy nie zdarzyło mi się to z inną marką.
THE OLIVE BRANCH
Zawiodłam się troszkę, zapach jakiś taki niemrawy, kojarzy mi się z zapachem indyjskich sklepów z kadzidłami. Wielkiego i zapowiadanego nawilżenia brak. Bez rewelacji choć dam mu jeszcze szansę
GRASS
Jak otworzyłam paczuszkę i powąchałam od razu powiedziałam "no trawa, po prostu jak trawa", ale jak się nim umyłam zmieniłam zdanie (to jest świetne w LUSH, że inaczej pachną na skórze). Zapach jakiegoś drzewa, utrzymuje się długo na ciele co kocham, przyjemny i delikatny, odprężający i zostawił mi na ciele delikatność nawilżenia. Jestem o dziwo zadowolona!
GLOGG - w fazie testów
Z wymianek miałam jeszcze próbkę GODIVY - zapach mi się podobał natomiast z włosami nie robił nic niezwykłego.
Mam tą radochę że koleżanka LUSH'a przywozi mi z UK, następne zamówienie szykuje się na początku lutego. Planuję jakiś szampon (jedna z wizażanek wysłała mi próbkę Cynthia), planuję DreamCream, na pewno coś z żeli I'ts raining man i Happy Hipy, na pewno coś do mycia - Aqua Marina, Fresh Farmacy i może coś jeszcze.
Ahh szykują się zakupy!
1 komentarze
mam ten sam problem z twarza. Również bardzo sucha ;<
OdpowiedzUsuń