Lush Sweetie Pie
4/21/2011LUSH SWEETIE PIE - Galaretka do mycia ciała: czarna porzeczka i olejek bergamotki, wiśnia i kokos
Pojemność: 100g
Cena: 2,30 Ł
Ponieważ lubię różne dziwadła, postanowiłam po "ohh" i "ahh" na wątku LUSH'a wypróbować galaretki. Są do wyboru bodajże trzy kompozycje zapachowe - u mnie padło na Sweetie Pie. Zastanawiałam się jeszcze nad taką pomarańczową ale dzisiaj cieszę się że wzięłam tylko jedną na próbę.
Konsystencja jest galaretkowata, bardzo zbita i "rozciągliwa" do tego stopnia że muszę się namęczyć aby wydostać kawałek z opakowania. Użyteczności to nie ma żadnej, wyślizguje się z ręki, ciągle ucieka, ciężko się tym namydlić i trzeba się napracować aby ją 'rozsmarować' na ciele . Do tego jeszcze masa brokatowych drobinek grrrr! Dla mnie to katorga, nigdy jeszcze nie musiałam się tak gimnastykować z produktem do mycia ciała. Może moja jest jakaś starsza i dlatego jest ciągutkiem a nie galaretką? Nie wiem... Próbuję dociec skąd zachwyt nad tym czymś.
Wydajność kiepska, małe pudełeczko za taką cenę a zawartości naprawdę szybko ubywa.
Jedyny plus i to duży za zapach- jest naprawdę prześliczny - świeży i owocowy zarazem i jak to większość lushowych pachnideł trochę na ciele się utrzymuje.
Niestety dla mnie użyteczność jest na tak fatalnym poziomie że ten produkt ląduje do półki LUSHowych bubli.
Wydajność | 3 | |
Użytkowanie/Opakowanie | 2 | |
Działanie | 3 | |
Zapach | 5 | |
Ogółem | 2 |
22 komentarze
ja tez sie nie polubilam z lushowymi produktami... pare przetestowalam i o ile akurat nie trafilam na buble to i tak nie zachwycily :]
OdpowiedzUsuńW Polsce chyba nie ma jeszcze sklepu Lasha?
OdpowiedzUsuńJa osobiście nie przepadam za takimi wynalazkami
OdpowiedzUsuńTo chyba nie jest produkt do twarzy?
OdpowiedzUsuńPoza tym na galeretki Lusha jest sposób, najlepiej dać kawałeczek w jakiś materiał, nawet rajstopę, wtedy fajnie się pienią i nie uciekają. Ja bardzo lubię ten produkt, ale nie wyobrażam sobie używania w taki sposób jaki opisałaś, pewnie też by mnie wkurzała. ;)
maus może rzeczywiście trafiłaś na buble, ja jestem zachwycona kilkoma produktami np. maseczkami lub żelem it's raining man!
OdpowiedzUsuńniebieska90 nie ma jeszcze.
Yasminella :)
Rose Sélavy masz rację, to przejęzyczenie. Spróbuje tak jak piszesz ale i tak mi się nie widzi taki sposób aplikacji. Osobiście myślałam że to będzie galaretkowata masa.
też nie przepadam za takimi wynalazkami. Miałam kiedyś i nigdy więcej. ;)
OdpowiedzUsuńMożna nawet z taką gąbką kulką, znalazłam tutorial na YT http://www.youtube.com/watch?v=WWslSf5i6mw
OdpowiedzUsuńChodzi o to, żeby spienić to na czymś, bo na ciele nie da rady...trzeba się trochę nagimnastykować i pewnie nie jest to na szybki prysznic. Ja dla tego zapachu zrobię wiele. :D
a szkoda, bo uwielbiam wszystko co ladnie pachnie :)
OdpowiedzUsuńmyślałam, że to dżem porzeczkowy :D heheh
OdpowiedzUsuńw sumie spróbowałabym, bo lubię takie wynalazki, fajna zabawa, ale jak mówisz że nie da się tym umyć to jednak dam sobie pokój. Chodzą za to za mną szampony w kostkach ;-)
p.s. po co ten brokat w produkcie do mycia?! :-0
Chociaż ładnie pachnie...
OdpowiedzUsuńHeh :D Zapraszam do mnie, głosujemy na nagrodę do rozdania :*
OdpowiedzUsuńLush jest super.
OdpowiedzUsuńZapraszam Cię na rozdanie do mnie - http://fashionery.blogspot.com/2011/04/mini-giveaway-czyli-moje-pierwsze.html
mniaaam
OdpowiedzUsuńDezemko, musiałam przegapić ten komentarz, przepraszam :*
OdpowiedzUsuńSwoje Revlony kupuję zawsze na All (u użytkownika Szwaro lub sofi04 - nigdy się nie zawiodłam).
Odcień wybierałam w Dougu.
Pozdrawiam! :-)
hmm były kiedyś takie galaretki w avon o ile dobrze pamiętam i miałam taką galaretke, ale ta z avonu nie sprawdziła się szczerze mówiąc ;)
OdpowiedzUsuńDzieki:*
OdpowiedzUsuńJeszcze nie mialam nic z Lusha..czas to zmienic:)
www.kosmetykowato.blogspot.com - super konkurs! zapraszam
OdpowiedzUsuńdziekuje:)
OdpowiedzUsuńAle przynajmniej zabawnie wygląda hihi :)
OdpowiedzUsuńJa bym mimo wszystko spróbowała - nigdy nie używałam takiej sztywnej galaretki do mycia, to może być wyzwanie:)
OdpowiedzUsuńWygląda smakowicie:) Pierwsze co pomyślałam? Czego to ludzie nie wymyślą... :)
OdpowiedzUsuńHo ho, minęło dużo czasu, ale też się udzielę. Miałam tą galaretkę niedawno, nawet jest u mnie recenzja na blogu. Kupił mi ją mój chłopak w Amsterdamie i pani ekspedientka pokazała mu, żeby nie kruszyć tej galaretki - tylko zmoczyć, wyciągnąć całość i tym się myć. Zabawa była przednia :D
OdpowiedzUsuń